niedziela, 15 kwietnia 2012

Baby-boom

Czyli krótkie wywody na temat związany z aktorstwem, dzieciobójstwem i tańcem z gwiazdami. 

Za siedmioma gminami za siedmioma powiatami żyła sobie pewna rodzina. On niewyróżniający się niczym facet ona przeciętnej urody kobieta. Każde z nich żyło przeciętnym, zwyczajnym życiem głęboko religijnej rodziny. Uczęszczali do kościoła, chadzali na oazy by ich życie było pełne również i na tej płaszczyźnie. Żyli życiem, którym żyło wiele innych rodzin. Owocem zwykłego, prostego, nie opływającego w luksusy życia było dziecko, które zrodzone zostało z miłości w myśl nauk ekumenicznych i świeckich. Dziecięcie kocha się miłością bezwarunkową, bez powodu, a jego pojawienie się jest radością po długim okresie oczekiwania. Sama słodycz i normalność. Jednak kiedy szarość i normalność zaczyna powoli doskwierać, zaczynają się pomysły. Uwierająca zwyczajność zdawała się kłóć, palić skórę i doprowadziła do łańcucha wydarzeń, o których słyszał już każdy. Nie będę rozwodził się nad szumem medialnym i sytuacji, w której mała Madzia i jej rodzice wyglądali z każdej pralki i lodówki, tylko nad pozostałymi aspektami tej sprawy o których się raczej nie mówi. Na mój prosty umysł, jeżeli w normalnej rodzinie pojawia się dzieciak, to jeżeli chciane, dba się o nie, jeżeli nie oddaje do adopcji (pomijając marginalne przypadki, oddawania do adopcji noworodków prosto do rzeki lub kontenera na śmieci). Mocno irytuje mnie pogląd pewnych instytucji, który zakłada, że antykoncepcja jest czymś amoralnym, czymś wstrętnym i nieczystym. Więc zamiast prowadzić ludzi w sposób naturalny i logiczny, który zapobiegnie tego typu wydarzeniom, dzieci, które się urodzą będą chciane i kochane, a nie wyślizgiwały się z nieprawdopodobnie śliskich kocyków. Uważam, że obrońcy moralności, pałający świętym ogniem powinni się zastanowić, czy wolą stosować brudne pomioty szatana zwane środkami antykoncepcyjnymi niż "robili sobie z piątego przykazania spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością". Jeżeli jesteśmy za obroną życia, powinno pojawić się świadomie, z pełnym zapleczem informacyjnym na temat co i jak. Chyba, że lepiej oglądać idealnie wyreżyserowaną szopkę, gdzie za zabójstwo otrzymuje się mieszkanie, samochód oraz podwójny karnet występu w Tańcu z gwiazdami. Co więcej, płynąc z falą nieprawdopodobnej sławy można również wydać książkę, gdzie księżna ludzkich serc tłumaczy się z tego co się stało. Wiadomo, że nie wolno wypowiadać się na temat czegoś z czym nie miało się kontaktu, ale dla mnie nie treść książki tylko sam fakt jej powstania jest obrzydliwy jak ta cała sytuacja. Rozumiem, że sprzedaje się wszystko to co się akurat kupuje (książki o kaczyńskich około katastrofy lotniczej), ale ta afera została skutecznie rozdmuchana przez wszystkie możliwe media, co umożliwiło pojawienie się takich potworków.

Ja zastanawiam się tak naprawdę, kto tu jest winny. Osoby, które zabiły dziecko i zrobiły teatr i szopkę, państwo, które nie zapewniło odpowiedniej edukacji przysposabiającej, czy kościół zakazujący antykoncepcyjnych praktyk ? Może wszyscy, a może nikt ? Niech każdy zadecyduje sam.

sobota, 14 kwietnia 2012

Gdy gniew bierze ślub z zemstą - rodzi się okrucieństwo

Tytuł posta mniej więcej przedstawiał będzie to, o czym będzie mowa w kolejnych postach.
Choć posty nie są w stanie mówić, ani tym bardziej ja w nich, także dobrze zacząć od solidnego błędu językowego.


Howgh